Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2017

Może w końcu ktoś inny niż ja

Większość wieczorów polega u mnie na odczuwaniu żalu, że sobie nie radzę. Ja się tak zastanawiam, wiecie, jak to jest, że sobie nie radzę. Albo może próbuję sobie poradzić, ale rezultat prób jest daleki od tego, który sobie kiedyś zaplanowałam. Planuję wszystko, co mogę. Ogólnikowo rzecz ujmując, mam zaplanowane życie na dziesięć lat do przodu. Kiedy znowu się wyprowadzę od wyprowadzki, ile miesięcy spędzę tu, ile miesięcy spędzę tam, kiedy postanowię obciąć włosy, kiedy kupię fotel, kiedy zrobię własne garden party, ile dzieci urodzę, ile papierosów wypalę. Przyziemność. A ja Wam tutaj od ponad roku usiłuję wmówić, że cechuje mnie spontaniczność i momentalny zachwyt. Bzdura. Jak się rozpaczliwie usiłuje trzymać życie w garści, to jedno spóźnienie tramwaju wywołuje lawinę katastrof. Jestem taka rozpaczliwie trzymająca i wybiegam myślami do przodu, bo nawet opóźnienia komunikacji miejskiej są przeze mnie starannie wykalkulowane. Trzy minuty. Cztery. Dzisiaj siedem,