Ku pamięci

Pola, 
Dziś są Twoje dwudzieste pierwsze urodziny i jedyne, o czym potrafię myśleć, to mijalność życia. Rzecz ta przytrafiła mi się w głowie dzisiaj w okolicach pierwszej w nocy, kiedy nie mogłam zasnąć, bo z ciągłej ekscytacji cały czas sprawdzałam telefon, czy może już komuś się przypomniało, że ja, Pola, mam urodziny i pokusiłby się o wczesnonocne sto lat. Chwilę trwało, zanim uświadomiłam sobie, że kilka miesięcy wcześniej zablokowałam swoją tablicę na Facebooku, a poza tym nie znam żadnej osoby poza mną, która czekałaby do północy i w punkt wybicia czyichś urodzin spieszyłaby z chaotycznymi życzeniami. Odłożyłam więc telefon na stolik nocny pełniący jednocześnie funkcję podstawki na kwiatki, które w końcu zaczęły kwitnąć jak szalone, bo tak sobie myślę, że wpasowały się w mój nastrój i zakończyły życiową zimę. A potem położyłam się na brzuchu i przekręciłam głowę w lewą stronę, przodem do ściany a tyłem do drzwi, jak zawsze w miejscach, w których czuję się bezpieczna. A potem ogarnął mnie straszliwy strach, że co to właściwie znaczy mieć dwadzieścia jeden lat.
Co to znaczy? Być może moje ciało przez ostatni rok wymieniło w sobie kilkaset tysięcy komórek, zastępując je lepszym materiałem; być może z rozmachem udałam się do fryzjera i powiedziałam że dzień dobry, pani Aniu, ja przyszłam na cięcie generalne, farbowanie i grzywkę, bo tak mi się przyśniło którejś nocy; być może zupełnie niespodziewanie wkroczyłam w dziwną, przejaskrawioną wiosnę życia i  zachłysnęłam się nią tak, że kaszlę do dziś. Ale każda wymienialność komórek, każde pochopnie podjęte decyzje i nieodżałowane wspomnienia – co znaczą same w sobie, oderwane od całego kontekstu, który budowałam przez ostatni rok?


Prawdą jest, że bagaż dwudziestojednoletni nie różni się zbyt od dwudziestoletniego – dalej chce mi się wątpić, chce mi się szukać, chce mi reagować z siłą niedopasowaną do tego, co dzieje się wokół.  Ale prawdą też jest, że życie, nawet oderwane od mojego własnego kontekstu, jakimś cudem stało się dla mnie najcenniejszym, co mam. Dlatego dziś w nocy tak bardzo się przeraziłam. Zaczęłam marzyć o faktycznym istnieniu względności czasu, bo tak bardzo chciałabym móc trwać zawsze i na zawsze. Bo pamiętam – tak straszliwie, okropnie pamiętam – wszystkie pięćdziesiąt osiem wieczorów, podczas których czułam się zatwardziale szczęśliwa, a które teraz są już dla mnie wspomnieniem. Czasami jadąc w tramwaju próbuję być maksymalnie świadoma tego, co dzieje się wokół, liczyć swoje oddechy, liczyć ludzi wsiadających i wysiadających na kolejnych przystankach, liczyć wszystko i wszystkiego doświadczać. Tymczasem im bardziej świadoma próbuję być, tym bardziej świat wymyka mi się z rąk.


Ale może na tym polega cały paradoks? Może rodząc się, mimowolnie i nieświadomie podpisujesz ze sobą pakt, że od twojego pierwszego oddechu zamiast przyszłości budujesz jedynie przeszłość? Może zarówno „teraz“ jak i „później“ nie mają swojej fizycznej formy, a stanowią jedynie konstrukty, które pomagają ci jakoś uporządkować życie?


Dzisiaj jest ósmy października, godzina piętnasta pięćdziesiąt, ale ty przeczytasz to jeszcze raz pewnie koło dziewiątej wieczorem, kiedy znowu wstrzymam oddech i wrzucę link do urodzinowego posta na Facebooka, a potem z niecierpliwością będę odświeżać statystyki na bloggerze, żeby zobaczyć, czy jako osoba budzę jeszcze jakiekolwiek zainteresowanie. Ostatnio czułam się szczęśliwa dzisiaj rano, piętnaście minut temu i w tym własnie momencie, choć pewnie za jakieś pięć minut zamknę laptopa i zbuduję kolejny przeszły kawałek dnia. Mówię ci o tym, ponieważ czuję się szczęśliwa, tak jak jeszcze chyba nigdy, a wszystko wokół mnie zdaje się promieniować przejaskrawioną kolorystyką i nadmiernym zapachem. Mówię ci o tym, ponieważ chcę, żebyś o tym pamiętała, ponieważ z każdą sekundą jestem starsza, ponieważ jutrzejsza teraźniejszość może nie być tak łatwa do przełknięcia. Ale przede wszystkim mówię ci o tym, ponieważ życie, w całych swoich chaotycznych konstruktach, w całych cierpieniach, kaźniach i mijalności – życie jest piękne.

Spróbujesz o tym nie zapomnieć?





słuchamy

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Moja odwaga, moja historia" - Vogue Polska

Wszystko/Everything